wtorek, 18 września 2012

Człowiek bez nazwiska

Opowiem Wam historię o człowieku bez nazwiska. Dlaczego bez nazwiska? Bo ponoć się go wstydził z rodzinnych powodów. Jako że nie był szczęśliwym dzieckiem, udało mi się sprawić, że stał się szczęśliwym, spełnionym człowiekiem. Mógł naprawić błędy przeszłości. Mógł... Nie wiedzieć czemu, nie chciał. Czasem bywa tak, że bardzo staramy się być kimś kim nie jesteśmy. Gdy sytuacja wymyka się spod kontroli, nie możemy sobie z niczym poradzić, bez wyrozumiałości innych (pokrzywdzonych) wracamy do domu w samych majtkach i skarpetkach. Czy to nie wystarczający powód by zniknąć i ukrywać swoją tożsamość?
Nowy start, powielanie starych błędów. Życie w świecie własnych marzeń i fantazji. Wmawianie sobie i innym, że już jest się kimś innym, lepszym. Przypisywanie sobie wielu zasług i dowartościowywanie siebie wytykając błędy innych. Bycie przyjacielem, mało szczerym, ale zawsze obecnym...

Nie, nie jestem już zła. Współczuję mojemu przyjacielowi, że po raz kolejny został sam jak wtedy, gdy ograbiono go z wszystkiego. Chciałoby się podać rękę, gdybym tylko to ja nie była tą, która z wściekłości chciała zabrać mu ubranie.
------------------
Morałów z tego jest wiele. Tak jak stara miłość nie rdzewieje, tak nie wyzbędziemy się starych przyzwyczajeń. Nie da się zmienić natury, można ją jedynie oszukać- tak czy inaczej prawda wyjdzie na jaw. Choć usilnie chcemy widzieć w ludziach dobro, nie warto ufać nikomu. Człowiek jest tak egoistycznym stworzeniem, że nawet gdy umiera robi to wbrew innym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz